„Znieczulanie” poczucia wstydu i przyzwoitości

 

            Wakacje to czas urlopów i odpoczynku, kiedy człowiek zapominając na chwilę o problemach związanych z pracą i codziennym życiem może się zrelaksować i poczuć swobodniej. Wielu jednak – niestety – na wakacjach, a zwłaszcza zażywając słonecznych kąpieli zaczyna czuć się zbyt swobodnie i niechlubny prym w tym względzie wiodą panie. Mam tu na myśli konkretne zachowanie wielu kobiet, a właściwie brak tego zachowania, czyli opalanie się topless – bez górnej części stroju kąpielowego. Dotychczas sądziłem, że tego typu styl plażowania charakteryzuje jedynie kobiety Zachodniej Europy (zwłaszcza Niemki i Francuzki), gdyż w krajach zachodnich topless jest jedną z oznak „wyzwolenia” obyczajowego i „nowoczesności”. Jednak po tegorocznych wakacjach, które spędziłem po części w Bułgarii, a po części nad naszym Bałtykiem przekonałem się jak bardzo byłem naiwny wierząc, że Polka nigdy nie odważyłaby się na taki brak przyzwoitości i poczucia wstydu.

            Sądziłem, że sprawa z ubiegłego roku, gdy w lutym sąd uniewinnił dwie szczecinianki, które w maju 2008 r. opalały się topless na jednym z kąpielisk, była sprawą marginalną! Owszem zszokowała mnie wtedy uniewinniająca sentencja wyroku, w której sąd uzasadniając swoją decyzję podkreślił m.in., że fakt, iż kobiety opalały się topless, nie oburzył ani nie zgorszył innych plażowiczów, więc nie był to czyn nieobyczajny czy też wybryk. Nie mniej miałem jednak nadzieję, że przedstawiona sytuacja będzie jedynie wyjątkiem od powszechnie przyjętej reguły. Tymczasem, jak można się o tym przekonać na naszych polskich i zagranicznych kąpieliskach, do wyjątków ona nie należy. Świadczy to o całkowitym braku poczucia wstydu i elementarnej przyzwoitości u tych kobiet, które topless na plażach eksponują swoje wdzięki. Nie mają one przy tym względu na to, że tuż obok nich bawią się dzieci i młodzież, w których przez tego typu obcowanie z nagością poczucie wstydu zamiast się rozwijać jest „znieczulane”. Tymczasem wstyd jest naturalnym strażnikiem czystości na wszystkich etapach życia ludzkiego. Konsekwencje takiego „znieczulania” poczucia wstydu w przyszłym życiu tych dzieci i młodzieży będą katastrofalne! Jednak nasze sądy widocznie wybrały drogę „wyzwolenia” i „nowoczesności” i orzekając takie wyroki, jak wspomniany wyżej, chcą dogonić Europę. Czy jednak na pewno tędy droga?

            Ktoś „wyzwolony” i „nowoczesny” może powiedzieć: o co tyle krzyku, że kobieta biust pokazała!? Przyjrzyjmy się więc jakie są konsekwencje „znieczulania” czy też zanikania poczucia wstydu w społeczeństwie. Wpierw jednak należy ustalić, co będziemy rozumieć pod pojęciem „wstyd”.

 

Czym jest wstyd?

Na uwagę zasługuje najpierw fakt, że zjawisko wstydu związane jest nierozdzielnie z bytem osobowym - człowiekiem. Tylko człowiek potrafi się wstydzić; wstyd jest więc jednym z symptomów życia osobowego. Tej cechy nie posiadają zwierzęta, gdyż nie posiadają one rozumu, a ich działania podyktowane są jedynie instynktami.

Katechizm Kościoła Katolickiego poucza, że poczucie wstydu lub inaczej wstydliwość chroni intymność osoby. Polega ona na odmowie odsłaniania tego, co powinno pozostać zakryte. Wstydliwość jest związana z czystością, świadczy o jej delikatności. Kieruje ona spojrzeniami i gestami, które odpowiadają godności osób i godności ich zjednoczenia (KKK 2521). Tak więc „wstyd” stoi niejako na straży czystości i godności osoby ludzkiej i odnosi się zwłaszcza do sfery seksualnej człowieka, choć – i to trzeba podkreślić - nie tylko do niej.

Poczucie wstydu w odniesieniu do płciowości ma inne podłoże u mężczyzny i inne u kobiety. Popęd seksualny mężczyzny jest o wiele bardziej agresywny niż u kobiety i dlatego sposób ubierania się (lub brak ubioru) i zachowania kobiet rozbudza jego pożądliwość zmysłową. W mężczyźnie pod wpływem zaistniałych bodźców, zwłaszcza wzrokowych, budzi się chęć zdobycia i posiadania kobiety lub raczej jej ciała, jako przedmiotu użycia i zaspokojenia seksualnego. Często używa się określenia, że mężczyzna „rozbiera kobietę wzrokiem”. Jednak u normalnego mężczyzny (nie erotomana), pod wpływem wspomnianych bodźców, budzi się zaraz odruch wstydu, który każe mu opanować pożądanie. Poczucie wstydu nakazuje mu opanować wzrok i wyobraźnię. W ten sposób wstyd ratuje godność osoby - mężczyzny, który nie poddaje się swojej zmysłowej naturze oraz kobiety, która staje się celem pożądania[1].

Z kolei kobieta swoją seksualność w stosunku do mężczyzny przeżywa w zupełnie inny sposób. Nie cechuje ją chęć posiadania w stosunku do ciała mężczyzny. Jej popęd seksualny pobudza fakt, że jest ona przedmiotem zainteresowania i pożądania ze strony mężczyzny. W związku z tym zrobi ona wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę, przyciągnąć wzrok mężczyzny np. przez odpowiedni sposób ubierania się eksponujący jej nagość i wyzywający styl zachowania. W takich sytuacjach instynktownych i spontanicznych, podobnie jak i u mężczyzny, budzi się poczucie wstydu, stając w obronie godności osoby. Stąd reakcja samoobrony, wyrażająca się w przysłanianiu wszystkiego, co może rozbudzić u mężczyzn seksualną pożądliwość[2].

Widzimy więc, dlaczego u kobiet problem wstydu i wstydliwości występuje przede wszystkim w powiązaniu ze sposobem ubierania się (lub rozbierania się) i modą. Współczesne trendy mody, poprzez obnażanie ciała kobiety, faktycznie są na usługach seksualnych upodobań mężczyzn. Stąd tym bardziej potrzebne jest zdrowe poczucie wstydu, które nie pozwala na to, by ciało kobiety stało się dla mężczyzny przedmiotem użycia, chociażby tylko dla jego wzroku czy wyobraźni.

Zdrowe poczucie wstydu wytycza człowiekowi jego podstawowe granice. Pełni rolę sygnału ostrzegawczego, który przypomina o potrzebie kochania i szanowania godności innych. Budzi ono w nas pewnego rodzaju lęk przed utratą osobistej godności we własnych oczach i w oczach innych z powodu braku umiaru w zachowaniu[3]. Świadomość istniejących ograniczeń chroni nas przed przekonaniem, że nie wszystko nam wolno i pozwala nam praktykować cnotę umiarkowania. Zdrowy wstyd działa ożywczo, ponieważ motywuje do poszukiwania nowych informacji i uczenia się czegoś nowego o sobie samym i otaczającym nas świecie.

Od zdrowego poczucia wstydu należy jednak odróżnić pruderię, czyli pełną przesady, fałszywą, udawaną wstydliwość, gorszenie się na pokaz nawet naturalnymi zachowaniami człowieka, zwłaszcza w sprawach seksu (np. ktoś gorszy się niewinnym pocałunkiem młodych czy nawet trzymaniem się za ręce). Przesadna pruderia może utrudniać normalne kontakty międzyludzkie, zwłaszcza między małżonkami, gdy jedno z nich jest tak pruderyjne, że nawet normalny akt małżeński uważa za coś „grzesznego” i współżyje z małżonkiem  jedynie z obowiązku, aby spełnić „powinności małżeńskie”. Dlatego niezmiernie ważnym jest, aby w dzieciach i młodzieży ukształtować właściwe, oparte na zdrowym poczuciu wstydu podejście do własnej i cudzej seksualności. Z całą pewnością opalanie się topless nie należy do naturalnych zachowań człowieka i nie służy właściwemu kształtowaniu dojrzałej osobowości dzieci i młodzieży, a wręcz przeciwnie jest okazją do zgorszenia i deprawacji młodego pokolenia.

 

Atrofia naturalnego zmysłu wstydliwości

Z powyższych rozważań wypływa konkretny wniosek: wstyd broni nas przed postawami i postępkami nagannymi moralnie. Bo złe czyny i postawy szczególnie uderzają w naszą godność. Bezwstyd zwykle bierze się stąd, że człowiek zatracił prawdziwe poczucie godności: nie umie już wstydzić się swoich grzechów ani wobec siebie, ani wobec drugiego człowieka a nawet wobec Pana Boga. Jakie więc są konsekwencje zanikania poczucia wstydu dla życia społecznego?

W Biblii „odsłanianie czyjejś nagości” jest synonimem nieuporządkowanych kontaktów seksualnych (por. Kpł 18, 6 nn.; 20, 11.17-21). Oglądanie czyjejś nagości uważane było za czyn hańbiący, zasługujący na potępienie (por. Rdz 9,20 nn.). Nagość kobiety wzbudzała w mężczyźnie pożądanie i stała u podstaw czynów prowadzących do grzechu. Tak stało się z Dawidem, gdy zobaczył nagą Batszebę oraz starcami podglądającymi Zuzannę (por. 2 Sm 11, 2; Dn 13, 14 nn.). Publiczne obnażanie miało na celu poniżenie i ośmieszenie godności człowieka, np. przy wymierzaniu kary lub w stosunku do jeńców (por. Ez 23, 10; Mi 1, 11; Iz 20, 4). Tego rodzaju poniżające obnażenie było udziałem Jezusa (por. Mk 15,24; Łk 23,34)[4]. Eksponowanie swojej nagości było czymś niemoralnym i nagannym równoznacznym z prostytucją.

Tymczasem cechą charakterystyczną naszych czasów jest ogólny zanik zmysłu wstydliwości, zwłaszcza u kobiet. Wyuzdana nagość wręcz nas osacza, atakuje z ekranów telewizorów, Internetu i bilbordów. Trudno naprawdę znaleźć film, w którym nie byłoby tzw. „momentów”. Postępuje erotyzacja sfery publicznej człowieka.

Do wspomnianej erotyzacji przyczynia się też nudyzm panujący powszechnie w sezonie letnim na plażach, kąpieliskach i miejscowościach wczasowych. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o zredukowane do minimum stroje plażowe pań, w których się opalają. Ale o to, że rezygnują one nawet z tak skąpego odzienia w imię „wyzwolenia” i „nowoczesności” i zastępują „strojem” pramatki Ewy, czyli topless. Innym problemem jest to, że w tych „strojach” dziewczęta i kobiety bez żenady paradują również na ulicach miast i wiosek. Wiele z nich nie widzi również żadnego problemu w pokazywaniu się w strojach graniczących z nagością w miejscach publicznych, nie wstydzą się nawet wchodzić w nich do kościołów i kaplic, a po zwróceniu im uwagi na niestosowność stroju wywołują awantury! Ba, nawet czują się dyskryminowane w kościele!

W tym wszystkim bez wątpienia wyraża się zanik czy atrofia naturalnego zmysłu wstydliwości i to nie tylko u kobiet dorosłych, ale nawet nastolatek.

 

Przyczyny i konsekwencje zaniku poczucia wstydu

Kto jest odpowiedzialny za postępujący zanik odruchu wstydu? W odpowiedzi winą trzeba obarczyć w pierwszym rzędzie współczesną cywilizację kultury masowej i masowe środków przekazu, cywilizację materialistyczną, wizualną, zmysłową, wychowującą człowieka stadnego, bez własnego „ja”, nastawionego konsumpcyjnie i materialistycznie do świata i drugiego człowieka. Jako na jedną z przyczyn tego stanu rzeczy można również wskazać na całkowity brak wychowania do wstydliwości, zwłaszcza w rodzinie, oraz na stopniowe przyzwyczajanie się do bezwstydnego stroju od dzieciństwa. W wielu domach rodzice nie wstydzą się swojej nagości przed dziećmi, chodząc nago po domu i wspólnie się z nimi kąpiąc. Także na plaży rodzice nie poczuwają się do odpowiedzialności za swoje dzieci, aby zmienić miejsce plażowania, gdy w pobliżu eksponuje swoje wdzięki kobieta/y w „stroju” toples. Matki nie zwracają również należytej uwagi na to, w co ubierają się ich córki, a właściwie na to, czego one nie zakrywają. W wielu przypadkach matki nawet są dumne z tego, że ich córki „znają się na modzie” i „maja takie powodzenie wśród chłopców”. A w rzeczywistości strój tych córek niczym nie odbiega od ubioru „cór Koryntu” stojących i świadczących swoje „usługi” przy naszych polskich drogach. Wszystko to są przyczyny atrofii zmysłu wstydliwości.

Inny problemem jest upadek wartości moralnych - w tym godność człowieka – a to zawsze wiąże się z zanikiem poczucia wstydu, który zabezpiecza ludzką godność. Współcześnie zauważa się również związek zaniku poczucia wstydu z nieczystością, rozpasaniem seksualnym i kultem atrakcyjności u dzieci i młodzieży. Dla wielu młody szczupła sylwetka, ciało wypieszczone markowymi kosmetykami - a jeśli już takie jest, no to przecież trzeba je pokazać – stało się bożkiem. Tym należy również tłumaczyć systematyczne obniżanie się wieku inicjacji seksualnej u nastolatek i wzrost przedwczesnych ciąż. Jeżeli zaczynać brakować poczucia wstydu, które jest naturalnym hamulcem zachowań niemoralnych, to tam młodzież w myśl wylansowanego hasła „róbta, co chceta” robi, co sama chce. Najlepszym tego przykładem jest zachowanie młodzieży na „słynnym” Przystanku Woodstock. Gdzie całe tabuny półnagiej młodzieży oddają się „przyjemnościom”.

Czy w obliczu takich sytuacji państwo, które ma stać na straży moralności i obyczajności swoich obywateli oraz dbać o właściwe tzn. zgodne z powszechnie przyjętymi i akceptowanymi normami moralności wychowanie młodych pokoleń nie powinno stanowczo i ostro reagować na styl bycia owych „wyzwolonych” i „nowoczesnych” kobiet? A co na to rodzice? Przecież wspomniane wyżej dwie szczecinianki opalały się na publicznym kąpielisku, gdzie z pewnością byli rodzice ze swoimi dziećmi. Dlaczego ten fakt nikogo nie oburzył, ani nie zgorszył?! Nie są to bynajmniej pytania, nad którymi można przejść obojętnie, bo przecież chodzi tu o przyszłość młodych pokoleń. Obyśmy nie stali się tak „postępowi” i „nowocześni”, jak choćby Hiszpanie, gdzie wszelka dewiacja i wynaturzenie staje się normą!


Dębica, dn. 11.09.2010.


[1] Por. F. Blachnicki,  Pedagogia wstydliwości w świetle osoby ludzkiej , wyd. intern., www.misjarodzinna.pl/new/Blachnicki_Pedagogia_wstydliwosci.pdf

[2] Por. tamże.

[3] Zob. B. M. Ashley, Żyć prawdą w miłości. Biblijne wprowadzenie do teologii moralnej, Poznań 2008, s. 255.

[4] Por. M. Babik, Słownik biblijny. Małżeństwo, rodzina, seksualność, Kraków 2009, s. 144.