Łono w leasingu

 

We współczesnym świecie, który wszystko skomercjalizował, gdzie wszystko jest na sprzedaż, nie wyłączając największych świętości. W którym dewaluacji uległo pojęcie małżeństwa i rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, którzy czyniąc dar z siebie i swojej miłości stają się małżeństwem, w którym ojciec daje ochronę matce i swojemu potomstwu[1]. Wydawać by się mogło, że jedna jedyna wartość, dar i świętość, jaką jest macierzyństwo zostanie uszanowane. A jednak jak się okazuje nawet i na tym można zarobić, ująć w ramy komercji i biznesu. Mowa tu, o tzw. surogatkach[2], czyli matkach zastępczych. Surogatka to kobieta, która wynajmuje swoje łono dla zapłodnionej komórki jajowej innej kobiety – takiej, która z różnych względów nie może zajść, lub donosić swojej ciąży. Surogatka przyjmuje do swojej macicy zapłodnione in vitro jajo, nosi ciążę, rodzi i oddaje biologicznym rodzicom[3]. Wszystko oczywiście za odpowiednie honorarium. Zjawisko to za granicą jest bardziej rozpowszechnione niż się wydaje. Dlatego trudno się dziwić, że dotarło ono także i do Polski. W ocenie moralnej jest ono bardzo złożone, ponieważ kumuluje w sobie przynajmniej dwa problemy natury moralnej i etycznej a mianowicie wspomniane już zapłodnienie pozaustrojowe (in vitro) oraz naruszenie godności dziecka, które w tym momencie staje się przedmiotem transakcji usługowo-handlowej, pozbawionym prawa do naturalnego poczęcia, urodzenia i wychowania przez własnych rodziców.

Aby dokonać właściwej oceny moralnej zjawiska matek zastępczych należy po kolei zapoznać z się wyżej wymienionymi problemami.

 

 

Zapłodnienie pozaustrojowe – in vitro fertilization (IVF)

 

IVF oznacza zabieg medyczno-techniczny, w którym żeńska komórka jajowa jest doprowadzana do połączenia się z męskim plemnikiem w próbówce, a więc poza macicą. Kiedy w rzeczywistości nastąpi zapłodnienie (…) wtedy przenosi się zapłodnione jajo (jaja) do organizmu kobiety, w oczekiwaniu, że przynajmniej jedna komórka jajowa się w nim zagnieździ[4].

Jak wynika z powyższej definicji sztuczne zapłodnienie pozaustrojowe polega na pobraniu komórek jajowych z jajowodu kobiety, przygotowaniu ich do zapłodnienia, a następnie połączeniu z dostarczonym nasieniem męża (charakter homologiczny) lub dawcy innego niż małżonek (charakter heterologiczny).

Powstałe w ten sposób zarodki ludzkie poddaje się „selekcji” wybierając te, które rokują największe szanse na właściwy rozwój. Po wystąpieniu wstępnego podziału na 4-8 blastomerów (ok. 70 godzin), umieszcza się je w macicy „przygotowanej” przez kurację hormonalną do przyjęcia zarodka. Umieszczenie kilku zarodków stwarza nadzieję, że choć jeden rozwinie się prawidłowo. Duża ilość odrzutów powoduje, że i na tym etapie część zarodków przeznacza się (z założenia) na stracenie. Łączna suma odrzutów zarodków na wszystkich etapach sięga 90%. Należy także pamiętać, że wszczepienie kilku zarodków wcale nie gwarantuje zakończenia zabiegu ciążą i urodzeniem dziecka[5].

Jak już wyżej wspomniano dawcą spermy, która posłużyła do zapłodnienia jaja może być mąż lub inny dawca. W pierwszym przypadku mówimy o sztucznym zapłodnieniu homologicznym, a w drugim - o sztucznym zapłodnieniu heterologicznym.

Instrukcja Kongregacji Nauki Wiary Donum vitae. O szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i godności jego przekazywania (DV) z roku 1987, dokonuje przede wszystkim podziału na sztuczne zapłodnienie heterologiczne i homologiczne dla potrzeb wyraźniejszego uzasadnienia oceny moralnej, definiując je następująco:

 

W ocenie moralnej sztucznego zapłodnienia (FIVET - fekondation in vitro et transert d'embrion) punktem wyjścia jest stwierdzenie, że każda istota ludzka od momentu swojego poczęcia jest osobą. W związku z tym przysługują jej wszelkie prawa należne osobie ludzkiej. Bez względu na to czy jest ona w stadium zygoty, w pełni sił, czy późnej starości. W każdym momencie swojego istnienia człowiek ma święte nienaruszalne prawa, których nie może go pozbawić żadna władza[7]. Przede wszystkim dziecko ma prawo do tego, by zostać poczęte, by być noszone w łonie matki, narodzone i wychowane w małżeństwie (DV).

 

 

Zapłodnienie heterologiczne

 

Sztuczne zapłodnienie poprzez połączenie dwóch gamet, z których jedna pochodzi od osoby nie będącej współmałżonkiem przekreśla podaną wyżej podstawową zasadę dotyczącą praw dziecka. Życie dziecka w tym przypadku nie jest owocem aktu miłości rodziców, ale konsekwencją działań technik medycznych, wiedzy i umiejętności osób trzecich.

Sztuczne zapłodnienie heterologiczne sprzeciwia się jedności małżeńskiej, godności małżonków, właściwemu powołaniu rodziców oraz prawu dziecka do poczęcia i urodzenia się w małżeństwie i z małżeństwa (DV). Zapłodnienie heterologiczne poprzez udział osoby trzeciej pozbawia również dziecko (i przynajmniej jednego z małżonków) synowsko-rodzicielskich więzi, powoduje rozdźwięk między pokrewieństwem genetycznym, pokrewieństwem wynikającym z ciąży i odpowiedzialnością wychowawczą, co może w przyszłości boleśnie rzutować na atmosferę rodziny (np. gdy dziecko dowie się, że jest „dzieckiem z próbówki” a jego ojciec lub matka  nie jest rodzicem biologicznym).

Przedstawione argumenty, ograniczone tylko do samego połączenia gamet osób nie będących małżonkami, już dają przekonujące uzasadnienie do negatywnej oceny moralnej sztucznego zapłodnienia heterologicznego.

Innym argumentem ukazującym zagrożenie związane z omawianym zjawiskiem jest fakt używania do zapłodnienia heterologicznego nasienia z banków spermy. Zapłodnienie nasieniem anonimowego dawcy, który może dać życie wielu istotom, może stać się przyczyną urodzenia dzieci spokrewnionych, które - nieświadome tego - łącząc się mogą uruchomić zagrożenie selekcji biologicznej[8].

Innym argumentem sprzeciwiającym się stosowaniu sztucznego zapłodnienia jest masowe niszczenie tzw. embrionów nadliczbowych lub wykorzystywanie ich do eksperymentów medycznych.

 

 

Zapłodnienie homologiczne

 

Jeśli zaś chodzi o sztuczne zapłodnienie homologiczne wydawać by się mogło, że argumenty dotyczące naruszenia praw, godności i odpowiedzialności małżonków do powoływania życia nie mają tu zastosowania. A jednak i w tym przypadku dobrowolnie zostaje odrzucone znaczenie jednoczące przy zachowaniu tylko znaczenia rodzicielskiego. Podobny rozdźwięk występuje w przypadku stosowania antykoncepcji, gdzie zachowane jest z kolei znaczenie jednoczące przy jednoczesnym dobrowolnym i „sztucznym” odrzuceniu znaczenia rodzicielskiego. Z powodu tego właśnie dobrowolnego i zamierzonego rozdzielenia dwóch znaczeń aktu małżeńskiego sztuczna inseminacja homologiczna, zastępująca akt małżeński jest moralnie niedopuszczalna. Ponieważ jak naucza papież Paweł VI w swojej Encyklice Humane vitae powstaje naruszenie ustanowionego przez Boga nierozerwalnego związku - którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między dwojakim znaczeniem tkwiącym w stosunku małżeńskim; między oznaczaniem jedności i oznaczaniem rodzicielstwa[9].

Na zakończenie omawianego problemu zapłodnienia in vitro należy jeszcze wspomnieć o skutkach tego typu działań dla zdrowia dzieci poczętych tą metodą oraz o nowej metodzie wspomagającej sztuczne zapłodnienie - mikromanipulacji.

 

 

Skutki zapłodnienia metodą in vitro

 

Niektórzy zapłodnienie metodą in vitro okrzyknęli największym dobrodziejstwem dla ludzkości, jednak w świetle wyników najnowszych badań zawartych w raporcie Richarda Schultza z Uniwersytetu Pensylwania z Filadelfii okazuje się, że dzieci „z probówki”, nawet poczęte metodami dziś uważanymi za sprawdzone, mają dwukrotnie więcej wad wrodzonych niż poczęte w sposób naturalny[10]. Jak wynika ze wspomnianych wyżej badań nowe metody zapłodnienia pozaustrojowego wiążą się z coraz powszechniej zauważanymi przez naukowców niebezpieczeństwami. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia na niepłodność cierpi co piąta para w wieku rozrodczym, a w krajach rozwiniętych już jedno dziecko na sto rodzi się dzięki technice zapłodnienia poza organizmem matki.
W Polsce problem z poczęciem dziecka ma około 15 procent par w wieku rozrodczym, czyli około 2,4 mln Polaków. Co roku podejmuje się w naszym kraju od 3 do 4 tysięcy prób zapłodnienia pozaustrojowego. - Skuteczność tych starań wynosi 34 procent, co oznacza, że rodzi się około 1500 dzieci z probówki rocznie - informuje doc. dr hab. Waldemar Kuczyński, ginekolog i przewodniczący Sekcji Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego
[11].

Jak dotąd na świecie niewiele było podejmowanych badań dotyczących zdrowia dzieci poczętych metodą in vitro. W ubiegłym roku (2003) w tygodniku naukowym „Nature” podano dane z jednego tylko rejestru takich dzieci: z Western Australia Reproductive Technology Registry. Dzieci „z probówki” miały, jako roczne niemowlęta, dwukrotnie większą liczbę defektów wrodzonych (9 procent wobec 4,2), dwa i pół raza częściej zbyt niską wagę przy urodzeniu, zapadały częściej na infekcje w ciągu pierwszego roku życia i wiele z nich miało problemy z oddychaniem[12].

U „dzieci z próbówki” wykryto również wzrost ryzyka zachorowań na rzadki nowotwór oka - informuje medyczne czasopismo „Lancet”. Holenderscy naukowcy z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Amsterdamie oceniają, że dzieci te są od 5 do 7 razy bardziej narażone na retinoblastomę - raka siatkówki. Nowotwór ten, grożący utratą wzroku, występuje w wieku niemowlęcym i wczesnodziecięcym i daje charakterystyczny u chorych objaw „kociego oka” - źrenica nie jest, jak zwykle, czarna, ale daje białawy odblask[13].

Tymczasem wraz z rozwojem technik medycznych pojawiają się nowe metody zapłodnienia in vitro, by umożliwić posiadanie dzieci parom, które do niedawna nie miały na to szans, np. z powodu zbyt małej aktywności plemników mężczyzny. Do metod tych zalicza się mikromanipulację.

 

 

Mikromanipulkacja – ICIS (Docytoplazmatyczne wstrzyknięcie plemnika)

 

W 1992 roku powstała pierwsza ciąża po zastosowaniu nowej techniki rozrodu wspomaganego ICSI (Intracytoplasmic Sperm Injection), czyli docytoplazmatycznym wstrzyknięciu plemnika do wnętrza komórki jajowej. Otworzyły się wówczas nowe możliwości w leczeniu męskiej niepłodności, które dotychczas było daleko niezadowalające. Nic, więc dziwnego, że ICSI przeżywa ogromny rozwój, a wskazania do niego ciągle się rozszerzają. Obserwuje się także stały wzrost zapotrzebowania na metody wspomaganego rozrodu, omijające czynnik męski[14].

Wybitny brytyjski embriolog Robert Winston, nazwał tę metodę sarkastycznie wyścigiem z jednym tylko koniem. Warto pamiętać, że przy normalnym zapłodnieniu wyścig do jaja wygrywa, bowiem plemnik najsilniejszy, czyli najzdrowszy, posiadający najlepszy materiał genetyczny tak, więc po drodze następuje naturalna selekcja, która eliminuje gamety słabe. Natomiast wstrzykiwanie jednego tylko słabowitego plemnika, któremu trzeba pomagać, żeby w ogóle dotarł do celu, jest oczywistym pominięciem wspomnianej naturalnej selekcji sprzyjającej najlepiej wyposażonym. Rezultatem takich działań może być to, że niepłodność ojca może zostać przeniesiona na następne pokolenie, prawdopodobne jest również wystąpienie innych wad[15].

Uczeni amerykańscy na łamach czasopisma „Proceedings of the National Academy of Sciences” informują z kolei o ryzyku, jakim dla zdrowia dzieci „z probówki” może być ta kolejna innowacja. Chodzi o dłuższe niż dotąd hodowanie zarodków w laboratorium, co ma ułatwić wybór najzdrowszych, a zarazem zwiększyć szanse donoszenia ciąży. Zarodki pozostają więc nie 2 do 3, ale 5 lub 6 dni w hodowli laboratoryjnej, czyli poza organizmem matki.  Może to zdaniem badaczy, zmienić ich przemianę materii i zarazem aktywność genów, co objawi się różnymi schorzeniami w życiu dorosłym[16].

 

Po zapoznaniu się z technikami zapłodnienia pozaustrojowego oraz oceną moralną tych metod nadszedł czas, aby zapoznać się i dokonać oceny moralnej również samego zjawiska matek zastępczych.

 

 

Matki zastępcze – surogatki

 

Dramat par małżeńskich, które pomimo iż są płodne a jednak nie mogą mieć dzieci stanowi podatny grunt do rozwoju czarnego rynku matek zastępczych, które za odpowiednią sumę urodzą im upragnionego potomka.

 

Skala zjawiska

 

Jeden z polskich lekarzy - chcący zachować anonimowość – zajmujący się leczeniem niepłodności przyznaje, że nie ma tygodnia, by do jego kliniki nie dzwoniły kobiety chcące zostać surogatami. Za pieniądze, oczywiście[17]. Na Zachodzie zjawisko matek zastępczych nie jest niczym nowym. Wynajęcie surogatki to od dawna stosowana praktyka par, które chcą mieć dziecko. W Polsce jak dotąd na ten temat się milczy. Nie ma żadnych uregulowań prawnych. Ale samo życie pokazuje, że praktyka wynajmowania „domków” dla embrionów ma swoje zastosowanie również w naszym kraju. Lekarze stykający się w swojej pracy zawodowej z bezpłodnymi parami potwierdzają, że tak jak istnieje podziemie aborcyjne, tak samo funkcjonuje czarny rynek matek zastępczych. Tyle że w jeszcze większej konspiracji. Sama procedura wynajęcia surogatki jest bardzo prosta. Zazwyczaj odbywa się w ciszy gabinetów, między lekarzem, matką wynajętą, prawnikami i małżeństwem, które wynajmuje „brzuch”. Matka zastępcza występuję do lekarza z prośbą i podpisuje zgodę na wprowadzenie do jej macicy zapłodnionego in vitro zarodka pochodzącego od obcego małżeństwa. Małżeństwo to z kolei podpisuje zgodę na przekazanie tego zarodka kobiecie gotowej go przyjąć. Kiedy surogatka zachodzi w ciążę pisemnie zrzeka się praw do dziecka, z kolei rodzice biologiczni go adoptują i z pozoru wszystko jest zgodne z prawem. Sama surogatka otrzymuje odpowiednie wynagrodzenie, a częstokroć zamieszkuje z biologicznymi rodzicami dziecka, jest pod stała opieką lekarską aż do momentu urodzenia dziecka itp.[18].

W Internecie pełno jest ogłoszeń oferujących „domek” dla dziecka. Prym w tym względzie wiedzie Rosja, tym bardziej, że w 1995 roku macierzyństwo zastępcze zostało tam zalegalizowane[19]. Istnieją nawet agencje kojarzące matki biologiczne i surogatki. Właścicielka jednej z nich, która sama kiedyś była surogatką, tłumaczy, jak działa mechanizm: – Gwarantujemy surogatki przed trzydziestką, bez nałogów, które urodziły wcześniej bez komplikacji zdrowe własne dziecko. Na okres ciąży gotowe są przeprowadzić się. Z adopcją nie ma żadnych problemów, bo dziewczyny podpisują zrzeczenie się dziecka jeszcze przed wszczepieniem ciąży, po porodzie dodajemy tylko datę. Usługa kosztuje od 5 do 10 tys. dol., plus koszty utrzymania w okresie ciąży i 15 proc. dla agencji[20]. Takie rozwiązania dopuszcza prawnie również Wielka Brytania z kolei Austria i Szwajcaria nie dopuszcza takich umów w ogóle.

Środowisko polskich lekarzy jest w tej sprawie podzielone. Choć żaden z lekarzy nie przyzna się publicznie do dokonania zabiegu wszczepienia embrionu surogatce, to jednak są tacy, którzy nie widzą w tym niczego złego[21].

Postawa społeczeństwa w tej kwestii liberalizuje się. Kobiety zabierające głos na  internetowym forum „niepłodność”, a są ich setki, wykazują absolutny brak pokory z powodu braku dziecka oraz wyjątkowy egoizm i egocentryzm. Są skupione wyłącznie na sposobach rozwiązania swojego problemu i żadnych, nawet najbardziej kontrowersyjnych i niemoralnych, z góry nie odrzucają. Gdzie są najlepsze kliniki, w najlepsi lekarze, jak zdobyć dawczynię jajeczka, skąd spermę, a nawet czy możliwe jest w Polsce korzystanie z surogatki? To najczęściej padające pytania na wspomnianym forum[22]. To właśnie tego typu kobiety i ich mężowie chcą dziecka za wszelką cenę: własnego, krew z krwi, kość z kości. Nie dopuszczają nawet do siebie myśli o adopcji i obdarzeniu swoją macierzyńską i ojcowską miłością dziecka skrzywdzonego przez los i najbardziej tej miłości potrzebującego.

 

 

Sztuczna macica

 

Podejmując temat matek zastępczych nie sposób pominąć bardzo niepokojących informacji, jakie dochodzą ze świata medycyny o trwających pracach nad stworzeniem tzw. sztucznej macicy.

Na początku 2002 roku zespół naukowców z Cornell University ogłosił, że udało mu się stworzyć sztuczną błonę śluzową macicy. Naukowcy pracujący pod kierunkiem dr Hunga Chiunga Liu z Ośrodka Medycyny Reprodukcyjnej i Niepłodności wyhodowali śluzówkę macicy. Prowadzone przez nich badania mają służyć opracowaniu nowej metody leczenia niepłodności. Uczeni chcą stworzyć całą macicę, którą można by przeszczepiać kobietom bezskutecznie starającym się o potomstwo. Jednocześnie w laboratorium badawczym Juntendou University w Tokio zespół naukowców, pod kierunkiem Yosinori Kuwabary, prowadzi badania nad stworzeniem pierwszej w pełni funkcjonalnej sztucznej macicy - zbiornika wielkości pojemnika na chleb, wykonanego ze sztucznego tworzywa i wypełnionego płynem owodniowym utrzymywanym w temperaturze ciała. Kuwabara przewiduje, że sztuczna macica - zapewniająca przeżycie i rozwój płodu ludzkiego - może stać się rzeczywistością w ciągu sześciu lat. Zdolność utrzymania płodu w całkowicie sztucznej macicy ułatwiłoby przeprowadzanie genetycznych udoskonaleń i modyfikacji we wczesnym etapie życia - umożliwiając tworzenie dzieci na zamówienie. Wykorzystanie sztucznej macicy może nawet stać się preferowanym sposobem prokreacji. Przed dwudziestym rokiem życia, kiedy występuje największy potencjał reprodukcyjny, można by pobierać od kobiet komórki jajowe, a od mężczyzn nasienie i zamrażać je, przechowując do czasu, gdy będą oni gotowi do posiadania potomstwa. Kobiety mogłyby uniknąć trudu i niedogodności związanych z ciążą, zachowując młodzieńcze figury i przynosząc dziecko do domu, kiedy zostanie „zrobione”[23].

 

Jednak zarówno w przypadku zjawiska matek zastępczych jak i skonstruowania ewentualnej sztucznej macicy pojawia się szereg pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź.

Z macierzyństwem jest związane nie tylko urodzenie i wychowanie dziecka, ale także ciąża. Podczas ciąży między matką a jej jeszcze nienarodzonym dzieckiem rodzi się naturalna więź, bardzo ważna dla obojga[24]. Wiadomo, że płód reaguje na czynność serca matki, jak też na jej emocje, nastroje i ruchy. Istnieje subtelna i złożona interakcja emocjonalno-ruchowa między matką a noszonym w jej łonie dzieckiem i odgrywa ona zasadniczą rolę w rozwoju płodu. Jakie dzieci „wyprodukujemy” z łona matek zastępczych czy plastikowego pojemnika wypełnionego płynnym środowiskiem? Jak życie płodowe w sztucznej komorze wpłynie na funkcje motoryczne dziecka oraz na jego rozwój emocjonalny i zdolności poznawcze? Wiemy, że u niemowląt i małych dzieci pozbawionych dotyku i kontaktu cielesnego z rodzicami często występuje niedorozwój emocjonalny, a niekiedy szybko umierają one wkrótce po urodzeniu lub też w późniejszym etapie życia nie potrafią nad sobą panować, stają się socjopatami, czy wycofują się z życia społecznego[25].

Z zagadnieniami tymi związane są również kwestie niejasnych uregulowań prawnych. Sądownictwo w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej zna przypadki, kiedy matka zastępcza po urodzeniu dziecka nie chciała go oddać jego biologicznym rodzicom, bo po prostu pokochała maleństwo.

 

 

Ocena moralna zjawiska

 

Cytowana już Instrukcja Donum vitae jednoznacznie wypowiada się na temat macierzyństwa zastępczego, że jest ono niedopuszczalne z tych samych racji, które przemawiają za odrzuceniem sztucznego zapłodnienia heterologicznego, ponieważ sprzeciwia się ono jedności małżeństwa i godności zrodzenia osoby ludzkiej. Macierzyństwo zastępcze posiada obiektywne braki w stosunku do obowiązków miłości macierzyńskiej, wierności małżeńskiej i odpowiedzialnego macierzyństwa. Obraża ono godność i prawo dziecka do poczęcia, do okresu ciąży i wychowania przez własnych rodziców oraz wprowadza, ze szkodą dla rodzin, podział między czynnikami fizycznymi, psychicznymi i moralnymi, które je konstytuują.

            Należy zauważyć, że Kościół mówi o prawie dziecka do poczęcia a nie tylko o samym postulacie etycznym. W związku z tym stanowisko Kościoła jest następujące: należy całkowicie zrezygnować z IVF oraz procederu matek zastępczych. Domaga się tego z jednej strony świętość i nienaruszalność ludzkiego życia, a z drugiej – przysługujące każdemu człowiekowi prawo do poczęcia się za sprawą małżeńskiego aktu płciowego, będącego ukoronowaniem miłości małżeńskiej, a nie dzięki zaawansowanym technikom medycznym[26].

            Na negatywną ocenę moralną i etyczną tego zjawiska mają również wpływ pobudki, intencje, jakimi kierują się zarówno rodzice pragnący mieć potomstwo, którzy są zdecydowania użyć wszelkich dostępnych środków, nawet nieetycznych, aby osiągnąć zamierzony cel, jak i kobieta – surogatka, która „wynajmuje” swoje łono. W przypadku rodziców mamy do czynienia ze skrajnym egoizmem i brakiem pokory względem Boga, który być może, używając terminologii biblijnej zamknął łono kobiety, aby ta nie mogąc mieć własnego potomstwa przyjęła, przez adopcję, za swoje cudze dziecko i była dla niego matką a jej mąż wyzbywając się swojej źle pojętej męskiej dumy i ambicji stał się dla niego ojcem. Z kolei kobieta – surogatka decydując się ze względów finansowych zostać matką zastępczą w swoim postępowaniu i ocenie moralnej niczym nie odbiega od postępowania prostytutki, która dla korzyści majątkowych udostępnia swoje ciało.

           

            Dziś wydaje się, pomimo iż zjawisko matek zastępczych zostało poddane surowej i negatywnej ocenie etycznej i moralnej, że nic nie jest w stanie zatrzymać pędu ludzkości do „doskonalenia” samej siebie. Pędu podsycanego egoizmem i hedonizmem współczesnego człowieka. I prędzej możemy spodziewać się nowych, jeszcze bardziej kontrowersyjnych pomysłów niż wstrzymania tych najbardziej budzących wątpliwości[27]. Tylko powstaje jedno, być może kontrowersyjen pytanie: czy ten „pęd” nie jest pędem biblijnego stada świń (por. Mt 8, 28-32), opętanego przez demony, pędzącego ku własnej zagładzie?

 

dk. Jacek Pawłowicz

Dębica - Warszawa

 

COLLECTANEA THEOLOGICA 2005/4, s. 139-148.


 

[1] Zob. W. Rędzioch, Skandal w Brukseli, „Niedziela”, 2004, nr 43. s. 11.

[2] Surogatka – od angielskiego surrogate mother  - matka zastępcza.

[3] Por. I. T. Miecik, Części własne cicho sprzedam, „Polityka”, 2004, nr 14, s. 12.

[4] A. Laun, Współczesne zagadnienia teologii moralnej. Teologia moralna – zagadnienia szczegółowe, Kraków 2002, s. 91.

[5] Por. T. Jakubowski, W trosce o godność ludzkiego życia. Sztuczne zapłodnienie, wydanie internetowe (http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TM/0104N_02.html).

[6] Por. tamże.

[7] A. Laun, Współczesne zagadnienia teologii moralnej. dz. cyt., s. 119.

[8] Por. T. Jakubowski, W trosce …, art. cyt.

[9] Paweł VI, Humane vitae. Encyklika o zasadach moralnych w przekazywaniu życia ludzkiego,  Rzym, 28 lipca 1968 r., p. 12.

[10] B. Kastory, Próbówki Pandory, „Newsweek”, 2004, nr 32, s. 47.

[11] Tamże, s. 48.

[12] Tamże.

[13] Tamże.

[14] Por. K. Kozioł, P. Lewandowski, J. K. Wolski, Rozród człowieka. Malejąca rola kobiety w niepłodności małżeńskiej, „Nowa Medycyna”, 2000, nr 5, wydanie internetowe (http://www.borgis.pl/czytelnia/nm_urologia/17.php).

[15] Por. B. Kastory, Próbówki Pandory, art. cyt. s. 48.

[16] Tamże.

[17] Por. I. T. Miecik, Części własne cicho sprzedam, art. cyt.,  s. 13.

[18] Por. D. Kowalska, I. Michalewicz, Brzuch do wynajęcia, „Newsweek”, 2004, nr 47, s. 82-83.

[19] Por. tamże, s. 84.

[20] I. T. Miecik, art. cyt.,  s. 12.

[21] Zob. D. Kowalska, I. Michalewicz, art. cyt., s. 84.

[22] Por. I. T. Miecik, art. cyt.,  s. 14.

[23] J. Rifkin, Wspaniała sztuczna macica, „Forum”, 2002, nr 16, s. 3.

[24] Zob. D. Kowalska, I. Michalewicz, art. cyt., s. 83.

[25] Zob. J. Rifkin, art. cyt., s. 4.

[26] Por. A. Laun, dz. cyt., s. 121-122.

[27] Por. D. Romanowska, Wspaniały nowy człowiek, „Newsweek”, 2005, nr 1, s. 67.