6. Pociecho w godzinie śmierci

i nadziejo umierających

 

Ewangelista św. Łukasz podkreśla, że gdy Pan Jezus umarł na krzyżu, mrok ogarnął całą ziemię. Po zdjęciu z krzyża Jego martwe ciało złożono w ramiona Matki, a Ona owinąwszy je w prześcieradło tuliła je tak jak kiedyś w Betlejem. Z garstką wiernych biorących udział w pogrzebie odprowadziła ciało swojego Syna do grobu, który zamknięto ciężkim kamieniem.

Co myśleli najbliżsi po złożeniu Zbawiciela do grobu, możemy się tego domyślać z rozmowy uczniów idących do Emaus. A myśmy się spodziewali - mówili między sobą - że On właśnie miał wyzwolić Izraela (Łk 24,21). Oto grób, do którego złożono martwe ciało Jezusa, stał się niejako grobem nadziei tych, co przedtem Mu uwierzyli. Serce i duszę najbliższych Jezusa ogarnęły ciemności smutku i zwątpienia. Oni myśleli, że wszystko będzie inaczej, że Pan Jezus pokona swych wrogów, że będzie panował nad ludem wybranym. Kiedy po Jego pogrzebie odchodzili z Kalwarii smutni i przygnębieni, byli przekonani, że wszystko przepadło beznadziejnie, że Jezus umarł na zawsze, a z Jego śmiercią skończyły się też wszystkie ich nadzieje, osłabła zupełnie ich wiara.

Duszę Najświętszej Panny przepełniała boleść, gdy stała pod krzyżem na Kalwarii, a spotęgowała się jeszcze bardziej, gdy grób Chrystusa przywalono ciężkim kamieniem. Gdy odchodziła od Jego grobu, bolała więcej, niż gdyby Jej samej przyszło umrzeć. Jednak w przeciwieństwie do innych nie zachwiała się w swej wierze, nie utraciła nadziei.

Poprzez ciemności grobu Chrystusowego, poprzez mroki własnego bólu świeciła Maryi światłość Jej wiary i nadziei, silnej i mężnej. Ona widziała, że Jezus umarł, że martwe Jego ciało złożono do grobu, a mimo to uwierzyła, że On żyje jako Bóg, że mocą swej potęgi powstanie z martwych. Takiej wiary świat nigdy nie widział, albowiem nigdy nie doświadczył Bóg tak bardzo niczyjej wiary, jak wiary Matki Swego Syna.

Przeżyć to, co przeżyła na ziemi Maryja, widzieć śmierć Syna w pohańbieniu, być świadkiem Jego złożenia do grobu, a mimo to wierzyć w Jego Bóstwo, wierzyć, że ukrzyżowany będzie zwycięzcą śmierci i świata, wierzyć w Jego zmartwychwstanie i królestwo wieczne, to była naprawdę wiara mężna, wiara zwycięska!

Dzięki tej niezachwianej wierze, Maryja jest pociechą dla tych, którzy opuszczają ten świat i przekraczając próg wieczności. Jest ona dla nich Gwiazdą nadziei, święcąca na drodze do domu Ojca. Jak najlepsza Matka wychodzi na spotkanie w progach Ojca domu wezwana na pomoc przez umierającego słowami modlitwy: Święta Maryjo, módl się za mną! Maryjo, Matko miłosierdzia, Matko litości, broń mnie od nieprzyjaciela i przyjmij mnie w godzinę śmierci.

I my już teraz z ufnością prośmy o Jej opiekę pamiętając o godzinie swojej śmierci wołając: Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia, życie, słodyczy nadziejo nasza, witaj. Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy. Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole. Przeto Orędowniczko nasza, miłosierne Twoje oczy na nas zwróć. A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż. O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.

 

Amen.